Życie kulturalne w obozie
.
Ogromne znaczenie dla zachowania poczucia godności więźniów miały wszelkie przejawy życia kulturalnego. Główną formą był śpiew, który zazwyczaj rodził się spontanicznie. Śpiewano z różnych powodów, np. za miskę zupy czy kawałek chleba, by dodać współwięźniom otuchy, wesprzeć na duchu. Śpiewano pieśni znane z wolności, jak i te tworzone w obozie, zarówno legalnie, jak i w konspiracji. Jedną z wykonawczyń była Malina Bielicka, artystka operetki warszawskiej, która na bloku kobiecym w styczniu 1943 roku po raz pierwszy wykonała Ave Maria Franza Schuberta, aby zaprowadzić ład i spokój wśród nowoprzybyłych z Pawiaka więźniarek. Po tym zdarzeniu utwór ten wykonywała co wieczór. Nigdy też nie odmawiała, gdy inne kobiety prosiły ją o piosenkę, ponieważ widziała jak duże na to dla nich znaczenie i jaką stanowi dla nich wartość. Zachował się gryps do artystki podpisany przez ponad 20 więźniarek: „Bardzo stęsknione za strawą duchową chore piątego bloku ośmielają się prosić o przybycie i zaśpiewanie kilku piosenek. Święcie wierzymy, że naszej prośbie I Lager – śpiewaczka nie sprzeciwi się, wobec czego z biciem serca oczekujemy”.
Śpiewano również na blokach męskich, gdzie funkcji blokowych nie pełnili Niemcy. Wśród więźniów byli m.in. aktor operetki wileńskiej.
Wiosną 1944 roku reżim obozu nie był już tak surowy, więźniowie nie musieli śpiewać w konspiracji. Jeńcy radzieccy zatrudnieni przy likwidacji obozu, podczas przerwy obiadowej śpiewali pieśń Wołga, Wołga.
Z czasem zaczęły się tworzyć zespoły wokalne, np.:
- kilkuosobowy chór na bloku więźniarek z Pawiaka. Chór występował w niedziele, a także w dni powszednie, po apelu wieczornym. Kierowniczką chóru była Helena Koncy;
- „zespół rewelersów”, którzy założyła grupa chłopców, byłych chórzystów z synagogi warszawskiej;
- tercet „Krematoriumboys”, który założyli na polu III Andrzej Stanisławski, Zdzisław Cynkin i Kazimierz Kołodziejski.
Gdy znany z wolności repertuar nie potrafił oddać nastrojów i uczuć więźniów zaczęli oni tworzyć nowe piosenki. Należy tu wspomnieć pieśni Bolesława Jasieńczyka – Burskiego (np. Mamo, zawiniłem z 1943 r., Mateńko, nie płacz, Marsz pasiaków z 1944 r.)
Popularną autorką była również Zofia Karpińska. Napisała ona pieśń Pasiaki, którą więźniarki uważały za hymn obozowy. Śpiewano ją na melodię pieśni wojskowej Piechota. Jej autorstwa są też m.in. piosenki: W szwalni (na melodię Prząśniczek), Wesoły marsz (na melodię W dzień wrześniowy i ponury z Cytadeli idą z góry), Pożegnanie Majdanka (na melodię Czemu Ty dziewczyno pod jaworem stoisz).
Inną popularną autorką była Elżbieta Popowska, która swoje teksty układała z myślą o koncertach niedzielnych więźniarek z Pawiaka.
Dużą popularność wśród więźniarek zdobyła piosenka autorstwa Janiny Modrzewskiej Pasiaczko, czy ci nie żal (na melodię Góralu, czy ci nie żal).
Obok aktywności wokalnej duże znaczenie miała też twórczość poetycka więźniów. Należy tu wspomnieć m.in. Sławomira Cieślikowskiego, Tadeusza Czajkę (żołnierz AK z Puław), Mieczysława Lurczyńskiego (warszawski literat, malarz, redaktor konspiracyjnego pisma Z dnia na dzień), Elżbietę Popowską. Na uwagę zasługuje twórczość Poli Braun, młodej aktorki żydowskiej, zachowały się nieliczne jej utwory, np. Matka, List do Warszawy, Powszedni dzień, Przeprowadzka, Wytwórnia blondynek, Ahajm. Autorka zgnięła na Majdanku 3. XI. 1943 r. podczas akcji Erntefest (Dożynki), w czasie której Niemcy wymordowali 18.000 żydów.
Niezwykłą inicjatywą kulturalną było powstanie na bloku „pawiaczek” Radia Majdanek założonego przez Matyldę Woliniewską. Szerzej o działalności Radia możecie przeczytać TUTAJ.
Od stycznia 1943 r więźniarki zaczęły organizować koncerty wieczorne, a od 16 lutego niedzielne „Podwieczorki przy mikrofonie”. Na program koncertów składały się: wiersze, skecze, piosenki, tańce oraz teatr kukiełkowy prowadzony przez Krystynę Pokorską. Wykonywano też utwory, za które w przypadku odkrycia przez obozowe władze groziły poważne konsekwencje. Były to m.in.: Elegia na śmierć Ludwika Waryńskiego (Wł. Broniewski), Alarm dla miasta Warszawy (A. Słonimski), Serce w plecaku (M. Zieliński), Mazur Kajdaniarski, Zakopana broń oraz piosenki i wiersze o tematyce obozowej.
Pierwszy „podwieczorek” zorganizowany przez warszawianki obfitował w pełen humoru przegląd tygodnia, spiew Maliny bielickiej, taniec marynarski w wykonaniu Urszuli Biedermann i Aliny Wójcikowskiej oraz deklamacji Krystyny Tarasiewicz. Kolejny „podwieczorek” (z 10 marca) zgromadził najwięcej więźniarek, odbył się pod hasłem „Z pieśnią na Majdanku”. Kolejny wieczorek zorganizowały „Pawiaczki” z okazji zwolnienia Zofii Klejnotowej. W dniu Bożego Narodzenia odbył się koncert kolęd w wykonaniu M. Bielickiej i chóru. Wyjątkowy był „Podwieczorek” zorganizowany z okazji rocznicy przybycie pierwszego transportu kobiet z Pawiaka na Majdanek (przedostatnia niedziela 1944 r.). Rozpoczęła Matylda Woliniewska oraz Danuta Brzosko, które podsumowały roczny pobyt w obozie. Uczczono minutą ciszy pamięć zmarłych koleżanek. Na część artystyczną złożyło się słuchowisko, występ chóru oraz piosenki w wykonaniu Maliny Bielickiej.
Koncerty odbywały się również w jednym z baraków na V polu, gdzie stał zrabowany przez SS – manów fortepian. Występowała tam Pola Braun wykonując własne utwory dla wtajemniczonego grona słuchaczek, sama sobie akompaniując.
Inne inicjatywy kulturalne to m.in.: imprezy sylwestrowe 1943/1944 r., szopka , zagadki literackie , przedstawienie teatralne „Rodzina Dulskich” , „loża szyderców” (obóz męski, pole III) – członkowie deklamowali utwory satyryczne, fraszki, żartobliwe wierszyki, opowiadali dowcipy; orkiestra złożona z byłych jeńców radzieckich, inwalidów, którzy nabawili się kalectwa walcząc po stronie Niemców. Orkiestra składała się gitar, bałałajek oraz mandolin i wykonywała popularne rosyjskie melodie.
Do więźniów, różnymi kanałami, docierała również lokalna prasa. Gazety w języku polskim przywozili niektórym więźniom codziennie robotnicy cywilni pracujący na terenie Majdanka, od lutego 1943 działacze AK niekiedy przysyłali do obozu „Biuletyn Informacyjny” i „Wiadomości Informacyjne. Dostarczano je do pralni osobom należącym do obozowego ruchu oporu. Prasa trafiała do więźniów również razem z paczkami żywnościowymi dla chorych.
Szczególnie istotne w walce z tęsknotą za przeżyciami estetycznymi i kulturalnymi były książki, które na krótki czas pozwalały zapomnieć o beznadziejnym położeniu. Więźniowie w grypsach prosili o książki: „Mateczko – czy prosić mógłbym o parę książek. To wielkie mam pragnienie. […] Nic tak nie koi bólu i rozpaczy i nie daje zapomnienia jak dobra książka (18. I. 1943, fragment grypsu dr. Romana Pawłowskiego do Saturniny Malmowej); Kolejny: „Proszę jeszcze raz o książki, książki, książki” (7 maja); „O książki proszę jak najbardziej, to daje wiele przyjemności i zapomnienia” (8 grudnia). Stefan Ludwicki tak pisał do Malmowej po otrzymaniu lektur: „Boże – wszak dla mnie książka to niemal tak jak dla innych strawa”. Książki trafiały do więźniów tymi samymi drogami, co prasa. Książki czytali głównie funkcyjni lub chorzy, więźniowie wracali do baraku zwykle po zmroku. Im brak lektury rekompensowała pamięć i zdolności narracyjne współwięźniów, którzy deklamowali wiersze, streszczali powieści, filmy, sztuki teatralne. Opowiadano też o podróżach, osobistych przeżyciach, itp.
Wśród więźniów była też spora grupa artystów plastyków, ale też takich, którzy nie posiadali dyplomu, a byli obdarzeni talentem plastycznym i swoimi pracami dostarczali innym więźniom wielu wzruszeń i głębokich przeżyć artystycznych. Niektóre prace (rzeźby) wykonywane były za przyzwoleniem obozowych władz, lecz autor nadawał im znacznie symboliczne, wyrażające ich najskrytsze odczucia. Było to możliwe dzięki przyzwoleniu jednego z SS – manów, nazwiskiem Kaps, który miał manię ozdabiania obozu, począwszy od rabat i klombów na pomnikach i rzeźbach kończąc. Tak powstały rzeźby Albina Marii Bonieckiego: Kolumna trzech orłów – pomnik usytuowany pomiędzy obozową kuchnią a umywalnią, z fundamentów wyrastała 6 – metrowa kolumna zakończona urną oplecioną wieńcem laurowym, z której do lotu wzbijają się trzy młode orły. W tajemnicy przed SS– manami więźniowie wmurowali metalową urnę z prochami z krematorium. Był to pierwszy pomnik poświęcony ofiarom faszyzmu. Po zakończeniu dzieła zgromadzeni wokół więźniowie minutą ciszy uczcili pamięć pomordowanych. Kolejną rzeźbą był ogromny żółw, który symbolizował hasło: „pracuj powoli”. Stał on przy bramie na III pole i przypominał ową maksymę codziennie wychodzącym do pracy więźniom. Znaczenie symboliczne miała również Salamandra, którą więźniowie odczytywali następująco: „bądź jak salamandra, która potrafi żyć nawet w ogniu, musisz przeżyć obóz”. Inne rzeźby Bonieckiego to trzy żabki i foka połykająca rybę, ale miały znaczenie wyłącznie symbolicznie. Symboliczne znaczenie miała „kapliczka” Jerzego Szcześniewskiego. Kapliczka to słup szubieniczny z czerwoną lampą na szczycie. Niżej przybita była blacha i młotek, które służyły jako gong wzywający na apel. Szcześniewski zabezpieczył je daszkiem, nad którym umieścił drewnianego koguta na tle wschodzącego słońca. Dla SS – manów był to symbol wczesnego wstawania więźniów do pracy, dla nich samych był symbolem nadziei.